Przejdź do głównej zawartości

Posty

powódź brudnych niepokoi

rozmyślam topię swe tęsknoty w deszczu nie mogę zasnąć, nie mogę trwać myśli same przywołują obrazy boję się staję się cieniem śledzę Cię, a może Ty śledzisz mnie co noc niespokojnie wyczekuję uciekam od myśli krople deszczu odsuwają mnie daleko szukasz mnie ja, pośród szarości skąpana w ciemności ukrywam się niedobór Ciebie w pokruszonym ciele pozbawiasz mnie duszy walczę ze sobą co noc bardziej w ciemności noc w mieście strumień deszczu tęsknota w żyłach zalewa mnie powódź brudne niepokoje zależy mi na Tobie tak trochę trochę chyba bardzo chyba za bardzo

trzy miliony minut

6 lat. ponad dwa tysiące dni. ponad trzy miliony minut. Tyle minęło od pierwszej minuty kiedy aparatura łącząca rozum i serce została stale uszkodzona. Nie pierwszy raz, ale już chyba trwale. Czy wszystko wydarzyło się tak jak powinno? "Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło." Tylko przy Tobie żałuję na wszystkie sposoby, wszystkiego poza tym, że Cię poznałam. Czy to mogła być miłość? Czy się skończyła? Czy Ty też o mnie myślisz? Masochistycznie odtwarzam wszystkie obrazy w głowie jak zapętlony film. Szukam nowych powodów do smutku i nienawiści do Ciebie. Znajduję dużo, ale nie to czego szukam. Jesteś moją słabością. Pociąg odjechał, a ja rozpoczęłam inną podróż. Jeśli zatrzymam się na tej samej stacji co Ty zginę. Jesteś huraganem i zniszczysz wszystko co mnie otacza. Mam za dużo do stracenia, nie powinieneś być tego wart - a jednak wciąż się zastanawiam. Wczoraj znów mi się śniłeś. Zaburzasz harmonię. Każdego dnia próbuję zachować spok...

na końcu misji trzeba pokonać bossa

Wychowałam się na byciu silniejszą niż mogę być. Na szukaniu siły psychicznej kiedy fizycznej już brakowało. Każdy ma w sobie demony, jeśli zabijemy jedne przyjdą inne. Słabość zamieniłam w wewnętrzną siłę, a nowy demon przybrał kształt władzy, którą za wszelką cenę chciałabym oddać komuś innemu. Nawet jeśli go pokonam przeobrazi się w innego, będzie ewoluował razem ze mną.  To właśnie jest rozwój – nie tworzenie oderwanego od rzeczywistości ideału, a kontrolowanie tego jak zmieniasz się Ty i Twoje demony. To jakby formowanie z gliny, która przy odrobinie wody staje się znów plastyczna, a ogranicza Cię tylko Twój umysł. Zdecydowanie za często pozwalałam ludziom wchodzić do tej pracowni i formować moją glinę, oni kiedyś odejdą a ja będę musiała sama zrozumieć te kształty. Jedno pozostaje niezmienne od lat, wpojona razem z mlekiem matki myśl, że nigdy się nie poddam, że nikt nie jest w stanie mnie złamać. Żeby zwalczyć pożar muszę odnaleźć iskrę która go wywołała. W głowie chaos, nie...

nie zawsze chcę być siłaczem

I znów mamy czerwiec, ciepłe wieczory, które pozwalają skupić się na ludziach, nie rzeczach.  Wieczory które tak wiele obiecują w marzeniach, ale cokolwiek się zrobi ma się wrażenie porażki, zmarnowanego czasu. Bo czas w XXI wieku mija nieubłaganie.     Coraz wcześniej ostatnio wstaję, budzona ciepłym powietrzem, dźwiękami lata, za którymi nie nadąża jeszcze mój oddech. Zatrzymałam się na starych ideach, zmieszałam je za bardzo z rzeczywistością i teraz wszystko wydaje się zbyt skomplikowane. Nie wiem jeszcze jak najlepiej przeżyć to lato, bo jakkolwiek to też nie jest sposób. Wiem tylko jedno, chcę tych niekończących się, ciepłych wieczorów tylko żałować kiedy już przeminą, kiedy dzień będzie coraz krótszy. Usiąść w chłodny, wczesnojesienny poranek na tarasie i popijając kawę wspominać, uśmiechać się i wzdychać.   Ostatnio łapię się na tym, że mój mózg jest w zupełnie innym miejscu niż statystycznie. Rozjeżdża się jak odbicie twarzy w podwójnej szybie...

jak neonowy szyld

Dzisiaj jest dobry dzień na podejmowanie życiowych decyzji. Dobry dzień na zmiany, mało ważne zmiany. Ja wypiłam kawę z mlekiem, ale bez cukru. Siedziałam w środku dnia przy zapalonym świetle. Czasami fajnie zrobić coś inaczej. Nie będę Cię winić za podjęte decyzje, nie wiem jakie miałeś inne opcje do wyboru. Czy to dobrze czy nie ocenię kiedyś, z perspektywy czasu wszystko stanie się jasne i oczywiste - czy było warto czy nie. Wszystko się powoli zmienia. Wszystko ma jakiś swój sens, jakiś początek, a kończy się zawsze - czasem za szybko, czasem zbyt późno. W duszy szaleje burza, masochistycznie zadręczam się obrazami, które wywołują dodatkowe pioruny. Pierwszy raz nie boję się burzy, boję się że już nigdy nie zobaczę długiej ścieżki w lesie i porannych mgieł, chociaż chyba nie chcę ich oglądać sama. Chciałabym móc Ci powiedzieć, że ostatnia noc powinna trwać wiecznie. Chciałabym też móc powiedzieć Ci to kolejnej nocy, ale myślę, że nie powiem już nic. Może ja po prostu za...

serce pojemne jak przedwojenna wanna

Ciepłe promienie wczesnoletniego słońca, chodniki topią się od gorąca. Śpiewam stare love songs i myślę, znów za dużo. Idiotyczne poalkoholowe "kocham Cię", idiotycznie rozmazane usta i rozczochrane włosy. Mam dla Ciebie dużo, mam całą siebie tylko teraz już nie myśl. Bawiłam się ludźmi, dobierałam ich sobie jak dorodne jabłka na targu. Niekiedy nadgryzałam i brałam następne. Ale teraz posłuchaj ze mną wiatru, jak szumi las, poczuj koszulę zmoczoną deszczem. Patrz bardziej z zamkniętymi oczami i słuchaj to co ledwo słyszalne. Raz niewypowiedzianymi słowami mówisz "tylko Ty" po czym przeczysz wszystkiemu, sobie, mnie i ogólnie pojętej logice. Znów ogarnia mnie uczucie bezsilności. Muszę znaleźć kurs sprawnego nieprzejmowania się sprawami na które nie mam wpływu. Jestem zmęczona zaspokajaniem marzeń nie do zrealizowania, tęsknot nie do zagłuszenia. Tak straszliwie zmęczona, że męczy mnie już nawet piękny zachód słońca, piękne niebo i piękne słońce. Męczy mnie...

pokusa poznania niepoznawalnego

Siedzę w domu i przez dwie godziny leci ta sama piosenka. Próbowałam się upić, ale nie potrafię. Wciąż widzę obrazy, które mi się śnią. Teraz też o nich myślę. Lepiej napiję się kawy. Lubię kawę. Czarną. Gorzką. Najbardziej lubię ją pić w dobrym towarzystwie, ale czasami nawet lepiej pobyć z nią sam na sam. Takie ziarenko kawy, obojętne na cały świat. Czasem dobrze by było być takim ziarenkiem. Trochę się chyba popsułam. Dzisiaj nic już nie pomaga. Każdy kolejny krok wydaje się bez sensu. To taki nostalgiczny nastrój, znów tutaj piszę, znów pada deszcz. Chyba już wiecie, że lubię deszcz. Było sporo ciepła, słońce i nagle ty też kogoś kochasz. Ale deszcz wszystko z Ciebie zmywa, i już sam nie wiesz. Tak jakby uciekł ostatni autobus do domu i nie wiesz co teraz zrobić, z tym wszystkim, z lawiną szczęścia i nieszczęścia w jednym. Skąd wciąż ta pokusa? Nieznane staje się obsesją, a znane przechodzi w zapomnienie. Człowiek chce odkrywać wciąż na nowo, może też i siebie. Ja odk...