Przejdź do głównej zawartości

jak neonowy szyld

Dzisiaj jest dobry dzień na podejmowanie życiowych decyzji.
Dobry dzień na zmiany, mało ważne zmiany.
Ja wypiłam kawę z mlekiem, ale bez cukru.
Siedziałam w środku dnia przy zapalonym świetle.
Czasami fajnie zrobić coś inaczej.


Nie będę Cię winić za podjęte decyzje, nie wiem jakie miałeś inne opcje do wyboru. Czy to dobrze czy nie ocenię kiedyś, z perspektywy czasu wszystko stanie się jasne i oczywiste - czy było warto czy nie.
Wszystko się powoli zmienia. Wszystko ma jakiś swój sens, jakiś początek, a kończy się zawsze - czasem za szybko, czasem zbyt późno.
W duszy szaleje burza, masochistycznie zadręczam się obrazami, które wywołują dodatkowe pioruny. Pierwszy raz nie boję się burzy, boję się że już nigdy nie zobaczę długiej ścieżki w lesie i porannych mgieł, chociaż chyba nie chcę ich oglądać sama.
Chciałabym móc Ci powiedzieć, że ostatnia noc powinna trwać wiecznie.
Chciałabym też móc powiedzieć Ci to kolejnej nocy, ale myślę, że nie powiem już nic.
Może ja po prostu za dużo myślę, za dużo czytam, może moje życie byłoby prostsze gdybym miała zeza albo krzywe zęby?

Znów mam wprowadzić zmiany, i chociaż mogłabym mieć wszystko nie mam nic. Nie chcę się użalać, tylko tak się zastanawiam co jest za kolejnymi drzwiami, czy jest sens je otwierać. Może gdzieś w mroku schowało się jednak tutaj to czego szukam. Za jakiś czas tu i ówdzie pojawią się nieśmiałe pąki dobrych myśli, powietrze znów zacznie pachnieć życiem, a ja jak neonowy szyld zacznę rozświetlać miejsce do którego dotarłam. Wiem, że wtedy wiele może się zmienić, tylko te zmiany będą już nieodwracalne.

Mam chęć zrobienia czegoś nad wyraz głupiego, ale już nie mam siły. Zapycham sobie dni wszystkim możliwym, ale kiedy zamykam oczy nie sposób zapomnieć o płonących kroplach spływających bez wytchnienia po policzkach.

Za kilkadziesiąt lat będziemy się jeszcze z tego wszystkiego śmiać, z tego wszystkiego co teraz powoduje rozedrganie emocjonalne.

Popularne posty z tego bloga

trzy miliony minut

6 lat. ponad dwa tysiące dni. ponad trzy miliony minut. Tyle minęło od pierwszej minuty kiedy aparatura łącząca rozum i serce została stale uszkodzona. Nie pierwszy raz, ale już chyba trwale. Czy wszystko wydarzyło się tak jak powinno? "Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło." Tylko przy Tobie żałuję na wszystkie sposoby, wszystkiego poza tym, że Cię poznałam. Czy to mogła być miłość? Czy się skończyła? Czy Ty też o mnie myślisz? Masochistycznie odtwarzam wszystkie obrazy w głowie jak zapętlony film. Szukam nowych powodów do smutku i nienawiści do Ciebie. Znajduję dużo, ale nie to czego szukam. Jesteś moją słabością. Pociąg odjechał, a ja rozpoczęłam inną podróż. Jeśli zatrzymam się na tej samej stacji co Ty zginę. Jesteś huraganem i zniszczysz wszystko co mnie otacza. Mam za dużo do stracenia, nie powinieneś być tego wart - a jednak wciąż się zastanawiam. Wczoraj znów mi się śniłeś. Zaburzasz harmonię. Każdego dnia próbuję zachować spok...

egzystencja sowy przy kawie

Czarna noc, ubarwiona pomarańczowymi światłami. te kilka świeczek przepełniają, przenikają, przerażają. Wystarczy czasem być jak ptak, w swej prostocie uwikłany, jest tu. jest też tam. A ja mam czasem wrażenie że jestem dokładnie tam gdzie ty się kończysz. Mam dziwne wrażenia, szczególnie nocą. Jestem jak sowa, budzę się w środku nocy i brakuje mi słów. W środku nocy piję kawę, ona pozwala mi nie czuć się sową. A przecież nią jestem, a sowa jest ptakiem... Nocą najbardziej przeraża bycie człowiekiem świadomym, czasem bardziej świadomym od innych. Zazdroszczę tym, którzy śpią spokojnie, akceptują rzeczywistość i nie myślą, ja myślę za bardzo. Myślę rozpamiętując, wspominając i przeżywając. Spędzam bezsenne noce na gdybaniu, na tworzeniu historii które i tak nie maja prawa bytu. Teoretyzowanie każdego momentu czy przemyślane koncepty zdarzeń - tak wyglądają moje noce. To przestaje cieszyć a tworzy złudzenie egzystencji w niebycie moralnym. Bo tak się właśnie czuję, jakbym egzyst...

próba definicji tęsknoty

Tęsknię. Cisza wspomaga tęsknotę jeszcze bardziej, cierpię, ale nie zrobię tego, nie napiszę, nie odezwę się, strach, że ty nie masz ochoty ze mną rozmawiać mnie paraliżuje. Nigdy nie czułam tego rodzaju strachu. Spokojnie pozwalam ci odejść w nieobecność, chociaż mój umysł podąża za tobą jak cień. Chłonie twoje gesty i słowa. Koniec myślenia. Koniec analizowania, Umyślnie nie myślę o wszystkim co się dzieje. Jak mi to wychodzi? Nie wychodzi. Wydaje mi się, że chciałabym nauczyć ludzi mnie nienawidzić. Jak grę w lotki kiedy nie możesz trafić, a strzelanie w ludzi tą miłością też jest niesamowicie frustrujące. Są może jakieś kursy nie przejmowania się innymi? Serca już się pozbyłam dawno, nie było potrzebne, denerwowało niesamowicie. Chociaż każdy uparcie twierdzi że właśnie moje serce należy do niego. Błąd. Sprzedałam je za mentalne "jaja" i paczkę papierosów. Jednak teraz zauważam przejawy dziwnego, nieznanego mi wcześniej uczucia. Rozrywa od środka, budzi w...