Dzwoni budzik.
Budzisz się.
Za oknem wirują płatki śniegu, delikatne promienie słońca przebijają się przez chmury, wszystko pięknie się iskrzy.
Znów ci się przyśnił.
Który świat jest 'tym prawdziwym'. Ten w którym egzystujemy, czy ten w którym żyjemy po zaśnięciu? Czy na pewno jesteśmy wolni, niezależni? A może ktoś z góry kieruje, jesteśmy jak lalki w zabawkowym domku, albo jak postaci w jakiejś grze, w która gra ktoś inny.
Jeśli nawet tak, to czy nasze niepowodzenia możemy zrzucić na innych?
Dzisiaj taki dziwny dzień, z jednej strony czuję, że wreszcie mogę odpocząć, z drugiej zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę sobie pozwolić na zatracenie się w tym świątecznym klimacie.
Macie czasem tak, że mimo iż wszystko teoretycznie się układa czujecie wewnętrzny niepokój, jak delfiny przed nadejściem sztormu czy burzy macie ochotę odpłynąć daleko, schować się, przeczekać nadchodzące niebezpieczeństwo? Tak właśnie się teraz czuję, boję się zniknąć, boję się trwać.